W dniach 6-10 sierpnia odbyły się rekolekcje powołaniowe poświęcone tematyce Eucharystii,
które prowadzili ksiądz prefekt Przemysław Tyblewski oraz klerycy
- Pięć dni… dla niektórych uczestników jeszcze mniej czasu… czasu, który tak szybko ucieka, tym bardziej, gdy dzieją się wokół nas wielkie i piękne sprawy. Takie właśnie rzeczy działy się na tegorocznych, letnich rekolekcjach w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Poznaniu i w tym liście chciałbym dać temu świadectwo.
Mam na imię Karol i jestem uczniem szkoły ponadgimnazjalnej. Seminarium w Poznaniu odwiedziłem po raz drugi, i po raz drugi przeżyłem coś pięknego.
Zapewne jak wiele osób w moim wieku poszukuję prawdy, szukam sensu i celu własnego istnienia. Pytam: Jak? Kto? Dlaczego? Co mam czynić? Dotyka mnie bezsensowność i hedonizm oferowanego mi sposobu na życie, który dociera do mnie nie tylko z mediów, lecz również z najbliższego otoczenia. Szukam Drogi, Prawdy i Życia, szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Chcę żyć w Prawdzie i tą Prawdę nieść całym sobą. Chcę spełniać Wolą Ojca, poszukuję Jej. W tym właśnie celu udałem się na tegoroczne rekolekcje. Do miejsca, w którym można znaleźć ciszę, usłyszeć, zbudować czy odbudować siebie a co ważniejsze usłyszeć Prawdę, jeśli otrzymamy taką łaskę.
Przyjechałem na rekolekcje trochę spóźniony, w czasie drugiego dnia ich trwania. Może trochę żałowałem, że tak się stało, że ominęło mnie kilka zajęć, ale inaczej być nie mogło. Dwóch srok za ogon choćby bez utraty jednego pióra złapać nie można. Poza tym przypomniałem sobie słowa św. Pawła „zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną” (Flp 3. 13) i chciałem, za Jego przykładem biec dalej… Wieczorem dnia drugiego wspólnie oglądaliśmy film pt. „Bezcenny dar”.
Widziałem go już kiedyś i wiedziałem jak rozwinie się dalsza akcja. Nie wiedziałem jednakże, że znając dalszy ciąg na pamięć zdoła mnie coś zaskoczyć, utkwi w pamięci jakiś inny mały, lecz ważny szczegół. Tak się stało. „Przyjmujmy problemy jak wyzwania, która nas umacniają”. Kolejny dzień stał się dla mnie przykładem, co potrafi zrobić Duch Święty, gdy człowiek naprawdę zaufa i podąży za Wolą Ojca. Konferencja siostry Marii. Właściwy człowiek we właściwym miejscu. Pan nie powołuje tylko do kapłaństwa, można być powołanym do małżeństwa czy również życia w samotności, każdy ma swoją ścieżkę, dla każdego Bóg ma plan, od nas zależy czy chwycimy wystawioną do nas pełną miłości dłoń! Po co iść na bezsensowną łatwiznę? Pan dał nam tak wielki dar, seksualność, który w Bogu może nieść życie, bez Boga zniszczenie i śmierć.
Te rekolekcje dały mi do myślenia pod względem uporządkowania i znalezienia czasu również na wspólne, miłe i aktywne spędzenie czasu. Gdy wprowadzimy porządek w rozkład dnia, nasze życie stanie się bardziej uporządkowane, wszystko będzie miało swoje miejsce i moment, wszystko będzie do czegoś prowadziło, będzie miało sens.
Pragnę w sposób szczególny skupić uwagę na moment przełomowy, adoracje Pana, stanie przed obliczem Jezusa Chrystusa twarzą w twarz, w szczerości, bez barier. To była chwila, w której On widział mnie, Chciał ze mną przebywać, Cieszył się mną, a ja cieszyłem Nim… Mogłem Mu oddać wszystko, złe czy dobre, On we mnie działał, wiedziałem, że jest przy mnie, wiedziałem, że On Chce mi pomóc i żyć ze mną! To naprawdę niesamowite przeżycie, niesamowity moment modlitwy wstawienniczej, w której widziałem, że nie jestem sam, że obok, razem ze mną modlą się bracia, przyjaciele, klerycy. To moment, w którym szczególnie daje się odczuć więź wspólnoty. Pan mnie uporządkowuje, daje spokój i panowanie nad tym, co od Niego otrzymałem, nad ciałem. Mój Pan daje mi Swego Ducha, by działał przeze mnie, bym stał się Jego świątynią.
Zostawiam maskę, zostaję uzdrowiony by móc podnieść swe łoże i pójść za Nim. Pragnę szczerze podziękować wszelkim organizatorom i osobom pomagającym przy tworzeniu tych rekolekcji. Dziękuję za możliwość tego czasu, w którym miałem moment zatrzymania, uporządkowania swych myśli i siebie. Za odnalezienie sensu i wiary. Po adoracji wiem, gdzie idę, po co idę i z Kim idę. Wiem, co mam robić. Dziękuję.
„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9. 23).
Te Deum Laudamus! ~ Karol - Chciałbym podziękować za możliwość uczestnictwa w rekolekcjach letnich 2012 w ASD. Zostałem tam bardzo serdecznie przywitany przez wspólnotę kleryków i ks. Przemka Tyblewskiego. Poznałem wielu ciekawych ludzi i ich historie. Moim pragnieniem było zaproszenie do wszystkich sfer mojego życia Jezusa Chrystusa. Myślę, że wspólnocie tak różnych i oryginalnych osób od poznanych kolegów do kleryków na czele ks. Prefektem pozwoliła mi dostrzec cuda jakie co dnia dzieją się we mnie i obok mnie. Największą tajemnicą, jaką w ASD chciałem poznać, była tajemnica Mszy świętej. Codzienne konferencje i spotkania w grupach przybliżyły mi to, co dzieje się na Ołtarzu i w prezbiterium, oraz sposoby przeżywania poszczególnych elementów Mszy św. Ważna dla mnie była możliwość swobodnych rozmów z klerykami zwłaszcza podczas spotkań w grupach. Osobowością, którą szczególnie dotknął mnie Bóg, była osobowość diakona Gniewomira Kujawy, który był opiekunem mojej grupy wiekowej. Od razu jak go spotkałem, tj. na Mszy św. w poniedziałek, wiedziałem, że to ktoś niezwykły. Ogromnie dużo dała mi modlitwa wstawiennicza w czwartek. Gdy słyszałem tyle głosów modlących się w moich intencjach, dało mi to nadzieję, że coś się zmieni w moim dotychczasowych życiu. Obecnie już wspominam te 5 krótkich dni rekolekcji i chętnie spotkam się ponownie na następnych rekolekcjach zimowych lub Dniach Skupienia. Pozdrawiam wszystkich kleryków, diakona Gniewomira oraz ks. Przemysława Tyblewskiego i do zobaczenia wkrótce. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! ~ Marek
- Bardzo często słyszałem stwierdzenie: „Bóg rozjaśnia drogę zsyłając Ducha Świętego – światło”. Interpretując tę metaforę oczywiście ją rozumiałem. Jednak nigdy nie doświadczyłem tego w życiu osobistym. Wczoraj opuszczając ASD byłem wręcz przekonany, że te słowa się spełniły. Dziś wiem, co robić by pokonywać codzienne trudności w drodze ku Panu. Jest to niesamowite mieć świadomość wszelakie zła, które niszczy nasze życie a zarazem mieć niezawodną miłości Boga, która to wszystko przemienia w dobro. Wystarczy z tej miłości skorzystać. Bogu niech będzie chwała na wieki!!! Jezus żyje!!! ~ Paweł
- Rekolekcje w Arcybiskupim Seminarium Duchownym to najpiękniejsze 5 dni jakie przeżyłem. Prowadził je ks. prefekt Przemysław Tyblewski któremu jeszcze raz bardzo dziękuję. Było nas ok. 30, z klerykami. Najważniejszymi momentami tych rekolekcji były, dla mnie: spowiedź, która nie zawsze jest przyjemna, ale jak usłyszysz „I ja odpuszczam Tobie grzechy…” to czujesz „ulgę” i radość w sercu, oraz adoracja Najświętszego Sakramentu z modlitwą wstawienniczą, która daje taką Bożą radość, że łzy szczęścia same się pojawiają. Tematem tych rekolekcji była Msza Święta. Na jednym wykładzie oglądaliśmy film na podstawie świadectwa mistyczki Cataliny Rivas o Mszy Świętej.
Rekolekcje nie były by takie same bez kleryków Adriana, Michała, Adriana, Piotra, Łukasza, Piotra, Wojtka, Pawła, Jakuba, Bartka, Dawida i diakona Gniewomira, z którymi można normalnie pogadać jak z przyjaciółmi. Jak już dziękuje, to chce podziękować wszystkim Mariuszom 🙂 nie będę z nazwiska, bo są inne świadectwa. Jeżeli czytasz to świadectwo i się wahasz czy przyjechać czy nie – przyjedź, nie pożałujesz. My nie siedzimy ciągle w Seminarium, tylko mieliśmy kilka wyjść do miasta np. gra miejska oraz spacer szlakiem Cudu Eucharystycznego w Poznaniu. Napisałbym więcej, ale sam przyjedź to się przekonasz, jak tu wspaniale. Są tu wspaniali księża, klerycy oraz uczestnicy tych rekolekcji. Pozdrawiam w Panu i do zobaczenia zimą! - Czułem strach przed uczestnictwem w letnich rekolekcjach ASD Poznań – pytania odnośnie tego kogo tam spotkam, czy uczestnicy nie będą mówić o niczym innym tylko Kościele, a tym bardziej o to czy sami prowadzący rekolekcje nie będą chcieli na siłę zrobić ze mnie księdza kłębiły się w mojej głowie. Strach był tak duży, że do ostatniej chwili moje nogi chciały pognać do domu. Na szczęście zaufałem Panu i przekroczyłem te progi. Czy dobrze wykorzystałem ten czas? Zdecydowanie tak – mogę powiedzieć tak jak ksiądz Piotr Pawlukiewicz – „Mieliście spokojne życie? Teraz Jezus sobie z Wami porozmawia. Tak sobie napstrykałem ‘biedy’. Duch Święty błogosławi tej biedzie.” Cudowny Wietrze, nie odchodź!
Same rekolekcje trwały pięć dni, wszyscy przyznawali że czas upłynął niesamowicie szybko. Głównym celem rekolekcji było głębsze zrozumienie i przeżywanie tajemnicy Mszy Świętej. Muszę tutaj wspomnieć o tym, że te rekolekcje nie były czasem gdzie seminarium inaczej funkcjonowało. Przez te pięć dni czuliśmy się jak klerycy w ASD – spędzaliśmy z nimi cały dzień. Każdy z nas musiał wstawać tak, by zdążyć na poranne modlitwy, które zaczynały się o godzinie ósmej rano, a wyznaczone grupy zmywały naczynia i szykowały posiłki. To wszystko umożliwiło nam lepsze skupienie się na temacie tych rekolekcji i umożliwiło spojrzenia na życie seminarzystów od podszewki.
Poranną modlitwę rozpoczynaliśmy od lektury fragmentu Ewangelii, który był czytany tego dnia w Kościele na całym świecie. W ciszy mogliśmy medytować Słowo, jednocześnie mając możliwość wspierania się wydrukowaną interpretacją jednego z diakonów. Przedpołudnie wypełniał czas konferencji i spotkań w małych grupach. Mogliśmy tam poznać historię Mszy Świętej, zgłębiając jej dane fragmenty odnosząc się do Pisma Świętego – w życiu bym nie przypuszczał, że aż taka część mszału jest zaczerpnięta z Biblii. Przeanalizowaliśmy każdy najmniejszy fragment Mszy – poczynając od samego przygotowania się do niej, przechodząc przez pieśni, pozdrowienia, czytania, konsekrację, a na ogłoszeniach i dziękczynieniu za Ucztę kończąc. Niezwykłą wartość miały tutaj spotkania w małych grupach, gdzie mogliśmy przedstawić swoje różne odczucia i poglądy – niejednokrotnie całkowicie odmienne.
Najbardziej w pamięci zapadła mi konferencja diakona Gniewka, wsparta objawieniem mistyczki boliwijskiej Catariny Rivas. Niesamowity był późniejszy udział w kulminacyjnym punkcie każdego dnia – EUCHARYSTII. Sceny, które wcześniej widziałem na ekranie telewizora, tkwiły w mojej pamięci – szczególnie zastanawiałem nad tym, co mój Anioł Stróż „zanosi przed Ołtarz Pana”, liczyłem że nie ma „splecionych rąk i spuszczonego wzroku” – pisząc trochę tajemniczo zachęcam do obejrzenia tego filmu na YouTube 😉
Jedną z konferencji prowadziła także siostra Maria Kwiek ze zgromadzenia sióstr Urszulanek. Tematem jej przemówienia była kwestia zachowania czystości. Z pasją i zaangażowaniem, powołując się na przykład swojego życia, ale też innych osób uświadamiała i podpowiadała jak przeciwdziałać pokusom złego ducha – zarówno osobom znajdującym się w naszym wieku, ale też tym powołanym do małżeństwa, życia duchownego, czy też życia samemu.
Czas „poobiadowy” wykorzystywany był na lepszą integrację uczestników rekolekcji. Pomogły w tym między innymi – dziki wieczór, gra w piłkę/dwa ognie, spacer szlakiem „Świętych Hostii”, gra miejska.
Szczególnie na tych rekolekcjach przeżyłem wielbienie Zbawiciela wystawionego w monstrancji. Złożyliśmy tam przed Panem – u stóp ołtarza, wykonane wcześniej przez nas gipsowe maski. Były one symbolem chęci przykrycia przez nas swoich prawdziwych uczuć, by inni widzieli nas takimi jakimi chcą widzieć, a nie takimi jakimi jesteśmy na prawdę. Kto chciał mógł oddać to wszystko Jezusowi. Uwielbieniu towarzyszyła także bardzo duża spontaniczność, każdy mógł zająć w kaplicy dowolne miejsce – stojąc, klęcząc, siedząc, czy też leżąc krzyżem tuż przed Najświętszym Sakramentem lub dalej od niego – zależnie od potrzeby serca.
Podczas tej adoracji klerycy służyli także modlitwą wstawienniczą – wiedząc że nic nie tracę i pamiętając o niezwykłej jej mocy postanowiłem „zaryzykować”. Było to coś tak fantastycznego i niezwykłego, że trudno to opisać słowami. Po wysłuchaniu mojej intencji, czterech kleryków stanęło nade mną i zaczęło na głos prosić Boga w mojej sprawie. Mimo tego, wypowiadali oni słowa modlitwy w tym samym czasie, mogłem dokładnie usłyszeć o co każdy z nich prosi Pana! Doświadczyłem niezwykłej łaski Świętego Wiatru. Czułem jak każda część mojego ciała drży, rozsadzana radością i pokojem. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że czułem się „upity młodym winem Ewangelii”. To Duch Święty od tej pory kierował moim uwielbieniem Oblubieńca, niezależnie od aktualnie granej pieśni. Adoracja zakończona została indywidualnym błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. Pan patrzący na mnie twarzą w twarz, tak cudownie i wymownie zapewniający o tym, że będzie „chronić ziemskie drogi me” – Boże, dzięki! Duch Święty nadal mnie nie opuszczał przenosząc wielbienie z seminaryjnej kaplicy do pokoju, gdzie nie mogąc zasnąć uwielbiałem Pana co najmniej do drugiej w nocy w swoim sercu i umyśle 😉
Za te pięć dni dziękuję przede wszystkim Panu Bogu, ale dziękuję też księdzu Prefektowi, klerykom, uczestnikom rekolekcji oraz osobom dzięki którym tam się znalazłem – pamiętając o modlitwie za nich. Dzięki tym rekolekcjom, mogę dzisiaj lepiej przeżywać Mszę Świętą, dzielić się radością spotkania ze Zmartwychwstałym. Otworzyłem się też silniej na działanie Bożego Ducha, by „otworzył moje serce i ukazał drogę, którą wybrał Pan”. By być świadkiem Miłości… ~ fortheglory, 20 lat